Nawiedzony Dom Na Wzgórzu

Nawiedzony Dom Na Wzgórzu

Tytuł: Nawiedzony Dom Na Wzgórzu (ang. The Haunting of Hill House)

Reżyseria: Mike Flanagan

Gatunek: Dramat / Horror

Studio: FlanaganFilm / Amblin Television / Paramount Televisions

Kraj: USA

Rok Produkcji: 2018


Obsada: Michiel Huisman, Paxton Singleton, Elizabeth Reaser, Lulu Wilson, Kate Siegel, Mckenna Grace, Oliver Jackson-Cohen, Julian Hilliard, Victoria Pedretti, Violet McGraw, Carla Gugino, Timothy Hutton, Henry Thomas



O tej produkcji było głośno w 2018 roku, ale dopiero niedawno dowiedziałam się o nim. Na początku nie byłam pewna, czy mi się spodoba. Myślałam, że to jakiś horror z duchami jak Paranormal Activity, czy coś w tym stylu. Na całe szczęście się myliłam. 

Latem 1992 roku Hugh i Olivia Crain oraz ich pięcioro dzieci - Steven, Shirley, Theodora, Luke i Eleanor (Nell) - przeprowadzili się do Hill House, aby wyremontować posiadłość, żeby później ją sprzedać i zbudować własny dom zaprojektowany przez Olivię. Jednak z powodu niespodziewanych napraw muszą zostać dłużej. Zaczynają doświadczać narastających zjawisk paranormalnych, skutkujących tragiczną stratą i ucieczką rodziny z domu. Dwadzieścia sześć lat później rodzeństwo Crain i ich ojciec ponownie jednoczą się po kolejnej tragedii i są zmuszeni skonfrontować się z tym, jak ich czas w Hill House wpłynął na każdego z nich.

Pierwszy odcinek mnie nie zachwycił. Miał dobre momenty, jednak nie na tyle, żeby mnie przekonał do dalszego oglądania. Nie przestałam dlatego, że wiedziałam, jak się dalej rozkręci serial. Następne odcinki odkrywają przeszłość, jak i teraźniejszość, bohaterów. Poznajemy ich demony oraz jak postanawiają przejść traumę. Każdy z rodzeństwa odzwierciedla inny etap żałoby. Steve zaprzecza w jakiekolwiek zjawiska paranormalne (choć się wzbogacił pisząc książkę o nich). Shirley gniewa się na wszystko i na wszystkich. Theo nieustannie walczy o lepsze rezultaty. Luke boryka się z depresją, a Nell akceptuje stan rzeczy.

Im dalej oglądałam, tym moja obsesja na punkcie tego serialu rosła. Nie myślałam, że tak bardzo go polubię; postacie, historie, miejsca. Każdy odcinek trzymał mnie w napięciu. Nie spodziewałam się tych zwrotów akcji. 

Moimi ulubionymi odcinkami są "Pani z krzywą szyją", "Dwie burze" oraz "Drewno i cegły". Może też i "Straszne koszmarki". 

Motherland: Fort Salem 1x2 "My Witches"

Motherland: Fort Salem 1x2 "My Witches"

Drugi odcinek odsłania więcej informacji o tym świecie. Także idealnie pokazuje, jak jedna pizza może zjednoczyć ludzi.

Prezydent Ameryki, Kelly Wade (Sheryl Lee Ralph), odwiedza Generał Alder i rozmawiają one o interesach. Jest akurat rok wyborczy, a Spree wciąż atakuje ludzi. To nie zbyt dobrze wróży dla pani Wade. Chce ona konkretnych odpowiedzi, które Alder nie może teraz udzielić. Nie jest nawet w stanie rozpoznać wroga. Wiadomo tylko, że umieszcza magiczne bomby w pojemnikach, które mogą pomieścić powietrze, jak butelki czy balony.

Wyraźnie widać, że Wade i Alder są zaniepokojone tą sprawą. Nie mogą nic zrobić, tylko czekać. Nie wiemy, jak długo wiedźmy walczą z Spree. Prawdopodobnie jest to jeszcze świeża sprawa, więc dlatego mają tak mało informacji. Kim jest Spree? Kto go stworzył?

Poznajemy przyjaciółkę z dzieciństwa Tally. Glory (Annie Jacob) była zszokowana, widząc ją w Fort Salem. W końcu miała wybór, by być wolna od wojny, ale wybrała inaczej. Abi spotyka swojego wroga Libbę (Sarah Yarkin), z którą od razu zaczęła bójkę. Ich nienawiść zaczęła się za młodu, choć ich rodziny były już w niezgodzie od pokoleń. Ich zimna relacja ociepla się pod koniec sezonu, jednak w tym odcinku dopiero co ją poznajemy i ma być brutalna. I tak jak z Glory, nie zbudziły we mnie zainteresowania. Na razie były nieistotnymi postaciami.

Widowisko w Gallow Hills ujawnia, co się stało podczas jednego procesu w Salem oraz prawdziwy wiek Generał Alder. Nikt nie był tym zaskoczony. Tylko ja. To musi być powszechna informacja. Albo ja czegoś nie załapałam (to możliwe). Ale jak to możliwe, że Alder tyle żyje? Jest nieśmiertelna? Jak?

Raelle i Abi, zamiast oglądać występ poszły na pizzę. Porozmawiały, wyjaśniły sobie wszystko. Aż mi się ciepło zrobiło na sercu, widząc je razem, niekłócące się. To samo uczucie pojawiło się, gdy dziewczyny zrobiły imprezę u siebie w pokoju. Cisza przed burzą.

Miałam wrażenie, że ten odcinek jest bardziej dla ekspozycji niż bohaterów lub akcji. Jestem rozdarta pomiędzy fabułą posuwającą się do przodu a poznawaniem świata. Może lepiej po prostu wrzucić wszystko na początku. A może to, jak z książkami: odsłaniając niewielką część całej historii. Decyzja należy do widza.

Nie przejmowałam się też śmiercią czarownic, które widzieliśmy w gabinecie Alder. To były tylko rekwizyty, które pokazały, jak okropny jest Spree.

Poza tym infodumpem jest to nadal przyjemny odcinek. Abi, Raelle i Tally zbiżają się do siebie, Scylla to wciąż zagadka i Alder jest jeszcze starsza niż myślałam. 



Anacostia: There's been a lot of chatter about how fast training is going, but are you really surprised given the state of the world?

Tally: Hey, guys. Is there anything weird going on?
Raelle: Abigail's being nice to me.

Libba: Don't let [Abigail] take your joy. That's what she eats.

Abigail: Libby Swythe, daughter of misfortune. I thought I smelled sulfur and defeat.

Raelle: Where do you come from?
Scylla: All over.
Raelle: Could you be more vague?

NaNoWriMo 2020: Co to jest i z czym to się je. Jak się przygotować.

NaNoWriMo 2020: Co to jest i z czym to się je. Jak się przygotować.


Jeśli jesteś w pisarskiej społeczności, to możliwe, że słyszałeś/-aś o NaNoWriMo. Jeśli nie, to nic nie szkodzi. Po to tu jestem. Wyjaśnię wszystko i pomogę się przygotować na jego nadejście.

NaNoWriMo to skrót od National Novel Writing Month (Narodowy Miesiąc Pisania Książek). Wyzywa pisarzy, by napisali książkę zawierającą 50 000 słów między 1 a 30 listopada. Co roku tysięcy ludzi siada przed komputerami, aby dziennie napisać chociaż 1667 wyrazów. Pod koniec miesiąca, gdy ten cel jest już wypełniony, to wystarczy przesłać tekst na oficjalną stronę NaNoWriMo, gdzie jest sprawdzana ilość słów. Są przygotowane nagrody. Z tego, co wiem, zgłosić może się każdy, kto skończył trzynaście lat.

To wyzwanie ma za zadanie pomóc ci umieścić słowa na papierze, pracować nad swoim projektem. Zachęca cię do zrobienia rutyny z pisania oraz pobijania swoich rekordów. W NaNoWriMo nie chodzi o jakość, tylko o ilość. Nie chodzi o wyszukane słownictwo, perfekcyjne zdania czy idealną historię. Tym się zajmiesz później. Wystarczy, że napiszesz te 1667 słów dziennie.

Jeśli nie czujesz się na siłach, wiesz, że 50 000 wyrazów to dla ciebie za dużo, to normalne. Nie musisz wypełnić tego celu. Wybierz sobie własny. Ja wiem, że mi się nie uda tego dokonać, więc moim celem jest napisanie połowy tego. 20 000 albo nawet 25 000 słów. Możliwe, że nawet to mi się nie uda. Ale nic nie szkodzi. Ważne, że coś napisałam i że mój projekt idzie do przodu. 

Jak się przygotować do NaNoWriMo?

  1. Po pierwsze, zarejestruj się na stronie NaNoWriMo. Stwórz profil i dodaj projekt, nad którym będziesz pracował/a. Przejrzyj fora. Możesz na nim poznać innych autorów, a także zainspirować się. 
  2. Zaplanuj swoją książkę. Nawet jeśli tego nie lubisz albo po prostu nie chcesz, spróbuj chociaż wypisać najważniejsze sceny, które chcesz, żeby się znalazły w historii. Ja rzadko kiedy tworzę zarysy projektów, ale tym razem postanowiłam spróbować. Użyłam 15 bitów Blake'a Snydera. Pomogło mi to zapoznać się z fabułą i wymyślić najważniejsze sceny. Jestem pewna, że gdy poznam głębiej swoich bohaterów, to może się zmienić, ale to będzie problem dla przyszłej mi. Możesz także zaplanować każdy rozdział pojedynczo, jeśli tak chcesz.
  3. Worldbuilding. Jeśli piszesz romans, to pewnie nie musisz się tak skupiać nad stworzeniem nowego świata. Wystarczy zrobić research nad państwem/miastem, w którym historia ma miejsce. Gorzej, jeśli chodzi o fantastykę. Stwórz mapę, zrób notatki dotyczące miast, ras, rządu. Polecam stronę Fantasy Name Generators. Możesz też zainspirować się zdjęciami z Pinterest
  4. Przysmaki. Zaopatrz się w nie. Zrób herbatę/kawę/wodę czy inny napój. Zrób playlistę, dzięki której się zainspirujesz i która będzie pasować do twojego projektu. 
  5. Sprinty, czy technika Pomodoro. Ciężko jest robić maratony, więc polecam sesje nazwane "sprintami". Wyłącz rozpraszacze, ustaw alarm na 15, 20 albo 30 minut i pisz. Później rozkoszuj się chwilą przerwy i na nowo. Alarm - pisanie - przerwa. Technika Pomodoro to w zasadzie to samo. Ustawiasz alarm na 25 minut, piszesz przez ten czasu i masz przerwę, która trwa od 3 do 5 minut. Po czterech takich rundkach czas na przerwę od 15 do 30 minut.
  6. Ostatnia i najważniejsza porada. Pierwsza wersja książki jest zawsze najgorsza. Więc nie trudź się z napisaniem idealnego zdania. Ta wersja jest tylko dla ciebie, żebyś poznał/a historię, którą piszesz. 

Mam nadzieję, że dobrze wyjaśniłam termin i że pomogłam niektórym przygotować się na listopad. Obchodziłam NaNoWriMo już dwa razy, choć ten drugi raz mógłby w ogóle nie istnieć, bo nie napisałam nawet tysiąca słów. To będzie mój pierwszy raz, w którym się przygotowałam. Fabuła napisana, tablica na pintereście już powoli się robi, zostało mi tylko zrobić dokładny opis bohaterów. Nadal nie dałam im imion, więc to też muszę zrobić. Mam nadzieję, że uda mi się napisać więcej niż w poprzednich latach. 

A jak tam u Was? Jesteście pisarzami? Zastanawialiście się nad wzięciem udziału w NaNoWriMo? Jak wam się udało? 

Spooktober 2020: Oblicze Mroku

Spooktober 2020: Oblicze Mroku

Tytuł: Oblicze Mroku (ang. Look Away)
Reżyseria: Assaf Bernstein
Gatunek: Horror / Thriller
Studio: Vertical Entertainment
Kraj: USA
Rok Produkcji: 2018




Obsada: India Eisley, Jason Isaacs, Mira Sorvino, Penelope Mitchell, Harrison Gilbertson




Kolejna recenzja na Spooktober. Tym razem film pomógł mi wybrać drogi Netflix. I muszę wyznać, że jestem trochę zawiedziona. Ale to wyjaśnię później.

Maria (India Eisley) zmaga się z samotnością oraz depresją, jest gnębiona i upokarzana przez rówieśników. Jedyna przyjaciółka traktuje ją niezbyt przyjemnie. W domu też nie ma zbyt kolorowo. Jej ojciec (Jason Isaacs) musi mieć wszystko perfekcyjnie, nie widzi problemów swojej córki. A matka (Mira Sorvino) nawet próbuje porozmawiać z Marią, lecz zawsze zostaje powstrzymana przez męża. Wkrótce dziewczyna odkrywa, że jej lustrzane odbicie zaczyna się samodzielnie poruszać, a nawet mówić. Airam, bo tak właśnie ma imię, jest przeciwieństwem Marii. Jest charyzmatyczna, pewna siebie i nie daje sobą pomiatać. Dziewczyny zbliżają się do siebie i gdy pewna chwila nadchodzi, zamieniają się miejscami.

Pierwszą rzeczą, jaką muszę wyznać, jest to, że to nie jest horror. Ten film nie jest horrorem. Bardziej bym uznała go za thriller psychologiczny. Nie czułam tej grozy, nie trzymał on w napięciu. Widziałam też, że niektórym nie podobało się powolne tempo akcji. Mnie nie przeszkadzało, ale jeśli wolisz coś szybszego, to Oblicze Mroku może cię nudzić. Sama czasami czekałam, aż coś się stanie.

Plusem za to jest gra aktorska. Widać, że India Eisley dała z siebie wszystko. Potrafi zagrać skrytą, załamaną dziewczynę oraz także psychopatyczną, która powoli dochodzi do wniosku, że jej akcje mają konsekwencje (choć tych konsekwencji mało co widziałam). Jason Isaacs też dawał radę. Tak bardzo miałam ochotę go potrząsnąć i nakrzyczeć na niego, by w końcu przejrzał na oczy.

Motyw zwierciadła jest dość popularny w literaturze czy kinematografii. Lustro odpowiada na pytanie „kto jest najpiękniejszy na świecie”. Pokazuje, kim jesteśmy. Skrywa zło, które chce się wydostać. Airam jest . .. Duchem? Demonem? Nie mam pojęcia. Dowiadujemy się jej przeszłości, kim jest dla Marii. Jednak czy jest stworzeniem nadnaturalnym, czy tylko wytworem wyobraźni? Chyba sami musimy sobie na to odpowiedzieć.

Postacie wydają się jednowymiarowe, mają tylko jedną główną cechę. Nie ma miejsca na poprawę. Końcówka też nie powala. Niby historia skończona, ale pewne elementy nie mają pełnego zakończenia. I wrócę tutaj do tematu thrillera psychologicznego. Taki koniec filmu by pasował do tego gatunku. Odzwierciedlał, że nie ma odwrotu. Airam musi żyć z tym, co zrobiła. W horrorze oczekujemy śmierci albo że główny bohater wyjdzie zwycięsko. W Obliczu Mroku bohaterka po prostu położyła się obok swojej matki i widzimy tylko coraz szybsze klatki, które na koniec pokazują dwie dziewczyny razem, przytulające się do rodzicielki.

Miałam nadzieję, że Oblicze Mroku wyjdzie lepiej, niż się spodziewałam. Pomysł był nawet ciekawy, ale wykonanie potrzebuje poprawek. Mimo powolnej akcji i prostych postaci to był dobry film na odwrócenie uwagi. Nie jest taki zły, że nie można go oglądać, jednak za wybitnego bym go nazwała. Wykonał swoje zadanie, ale pewnie nie wrócę do niego. Przynajmniej nie w najbliższej przyszłości.

Motherland: Fort Salem 1x1 "Say The Words"

Motherland: Fort Salem 1x1 "Say The Words"

Czy zastanawialiście się, co by było, gdyby wiedźmy i magia były prawdziwe? Jak by wyglądało nasze i ich życie? Serial Motherland: Fort Salem pokazało nam właśnie taką rzeczywistość. Te właśnie wiedźmy współpracują z ludźmi, chronią ich jako żołnierze.

Popularne w popkulturze jest, że istoty nadprzyrodzone ukrywają się przed światem, jednak ta produkcja odwraca to na swoją korzyść. Od czasu procesu czarownic w Salem pracują one dla rządu, w zamian przestaną je dyskryminować. Akcja zaczyna się 300 lat później, kiedy trzy główne bohaterki: Raelle (Taylor Hickson), Abigail (Ashley Nicole Williams) oraz Tally (Jessica Sutton) składają przysięgę armii i wstępują do Fort Salem, by trenować. Te dziewczyny różnią się od siebie we wszystkim, lecz zostają połączone i muszą działać razem.

Podobał mi się ten odcinek, w tym, jak zapoznaje nas z tym światem, ale też nie wyjaśnia wszystkiego. Nie ma wrażenia, że dostaje się infodump. Wroga poznajemy już od pierwszych minut i od razu wiadomo, jaki jest konflikt tej serii. Spree to grupa terrorystyczna, która używa balonów do … w tym przypadku do kontrolowania ludzi, by spadli z wysokości. Do czego się jeszcze oni posuną? O co naprawdę im chodzi?

Jako że w każdym serialu typu YA musi być romans, to wypadałoby o tym tu wspomnieć. Na razie wprowadzili tylko jedną parę, ale w przyszłych odcinkach będzie ich więcej. Raelle i Scylla od pierwszych sekund mi się podobała i chciałam je więcej na ekranie. Ta scena, gdzie latały po wzięciu salvy była cudowna, magiczna. Szkoda tylko, że trwała tak krótko była niebezpieczna. Trochę serce mi pękło po ostatniej scenie.

Jak wspomniałam wyżej, jestem fanką przekształcania tropów na swoją korzyść. Nie dość, że te wiedźmy żyją wraz z ludźmi, to są żołnierzami i mają własną szkołę, do której młode wiedźmy mają pójść po podstawowym treningu. Nie używają tylko zaklęć, lecz także swojego głosu (przypomina mi to trochę syreny albo banshee).

Pierwszy odcinek i jestem zachwycona. Jak na razie Motherland: Fort Salem zawiera mnóstwo rzeczy, które uwielbiam (magia, silne dziewczyny, które także mają osobowość oraz reprezentacja). Scena, która najbardziej mnie urzekła to ta, gdzie Raelle, Abi i Tally siedzą na środku pokoju z zapaloną świecą i po prostu rozmawiają: o sobie, swoim życiu i o ludziach, które straciły. To było piękne.




Scylla: „They were loads of fun.”
Raelle: „Yeah, I hear they do birthday parties.”

Tally: „You're both weak. Raelle and her avoidance of responsibility, and you with your contempt and superiority. I'm the one who should walk."

Scylla: "The way over is under. The way in is out."


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Tenebri is typing , Blogger